Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Interaktywny spis treści

Informacje praktyczne w skrócie

Cena (marzec 2021)
    • Skok spadochronowy + wypożyczenie sprzętu: 1250 UAH  (~175 zł)
    • Transport autobusem z Lwowa:  60 UAH (~9 zł)
    • Świadectwo wykonania skoku: niewielka dopłata (opcjonalnie)
    • Ciekawostka – w lipcu 2017 za skok płaciliśmy tylko 760 UAH (~106 zł)
Miejsce skoku
    • Nazwa: Aerodrom Cuniów (30 km na zachód od Lwowa)
    • Adres:  Aerodrome “Tsuniv” Gorodok district Lviv region
    • Jak dostać się na miejsce? Najlepiej autobusem organizatora (patrz punkt zbiórki) lub samochodem. Transport publiczny dociera tylko do miejscowości Horodok, skąd trzeba byłoby pojechać taksówką około 7 km.
    • Czy mogę zobaczyć miejsce skoku na mapie? Jasne, rozwiń informację poniżej.
Wymagania
    • waga ciała – w przedziale 45-100 kg,  
    • wiek – minimum 14 lat (wymagana zgoda opiekuna do ukończenia pełnoletności)
    • brak chorób układu sercowo-naczyniowego
    • ubrania – wygodne, z długim rękawem
    • buty na grubej podeszwie bez obcasów, powinny usztywnić kostkę (zw. buty “za kostkę”).  Na miejscu była możliwość wypożyczenia takich butów
Punkt zbiórki
  • Miejsce: Stacja benzynowa BRSM Oil (АЗК БРСМ-Нафта) -na przeciwko centrum handlowego Skrynia
  • Adres: Horodotska St, 116, Lviv, Lviv Oblast, Ukraina, 79000
  • Czas odjazdu: w piątki o 17:00, w soboty i niedziele o 8:00
  • Cel: Stamtąd odjeżdżają busy, które dowożą uczestników na aerodrom
  • Czy powinienem dokonać rezerwacji na przejazd autobusem? Tak,w tym celu należy skontaktować się wcześniej z organizatorem.
  • Czy mogę zobaczyć punkt zbiórki na mapie? Jasne, rozwiń informację poniżej.
Dane odnośnie skoku
    • Wysokość: 800m
    • Czas lotu: około 2 minuty 30 sekund
    • Prędkość spadania: co najmniej 4 m/s
    • Spadochron otwierany: automatycznie po 2-3 sekundach od wyskoku
    • Typ spadochronu: DU-1-5U (wojskowe sowieckie)

Pierwsze kroki

Na dzień przed dokonaliśmy rezerwacji skoku i miejsc w autobusie pisząc do organizatora poprzez ich stronę na Facebooku (zobacz linki zewnętrzne). Droga na miejsce „usypana” jest dziurami, a sam aerodrom na pierwszy rzut oka wygląda jak za „starych dobrych czasów” – stare samoloty, spadochrony, kaski (nawet jeden miał na sobie napis USSR, ale niestety ktoś zarezerwował go przede mną). Po przyjeździe należy ustawić się w kolejce do pokoju wpłat, gdzie trzeba dodatkowo podpisać jakiś dokument (nie do końca wiemy nawet co, bo wszystko było po ukraińsku). Po tym udaliśmy się na spotkanie informacyjne, na którym byliśmy jednymi z nielicznych obcokrajowców. Pomimo tego, liczyliśmy jednak na szkolenie również w języku angielskim. Jakież wielkie było nasze zdziwienie, kiedy okazało się, że odbywa się ono tylko po ukraińsku.

-A wy Polacy rozumiecie? 
-Tak nawet.
-Haraszo, dalszy!

Szkolenie

(oglądaj powyższy film od początku) Całe szczęście ukraiński jest bardzo podobny do polskiego, dzięki czemu co nieco mogliśmy zrozumieć . Po teorii przyszedł czas na praktykę – najpierw uczyliśmy się poprawnie lądować skacząc z miejsca, a następnie zeskakując z niewielkiego podestu. Podczas lotu spada się z prędkością co najmniej 4 m/s, więc przy nieodpowiednim lądowaniu można złamać nogę. Tak długo to ćwiczyliśmy, aż każdy załapał. Szkolono nas również w zakresie składania spadochronu. Po wylądowaniu trzeba go jakoś z ziemi zebrać i zanieść z powrotem. Po części teoretycznej i praktycznej udaliśmy się do  magazynu, celem założenia kasku, spadochronu głównego, spadochronu zapasowego i uwiązania tego w odpowiedni sposób (zajmowali się tym instruktorzy). Następnie z całym sprzętem przetransportowaliśmy się na płytę lotniczą. Spadochron ważył około 23 kg, więc chodzenie z tym ciężarem było bardzo uciążliwe. Tym bardziej dla Patrycji, dla której stanowiło to około połowy ciężaru ciała.

Skok ze spadochronem

(Oglądaj od 2:05) Skok odbywał się w systemie wojskowym. Byliśmy przypięci linką do pewnej instalacji, za pomocą której po 2-3 sekundach mechanizm otwierał spadochron. Już na szkoleniu zostaliśmy ustawieni w konkretnej kolejności, w jakiej mieliśmy odbyć skok- każdy miał swój numer. Podczas każdego lotu leciały dwie drużyny po sześć osób. System definiował, że najpierw skakała drużyna bliżej drzwi, a następnie ta druga (my). Teoretycznie mieliśmy uważać, aby podczas spadania ze spadochronem, las znajdował się po naszej stronie, a sami byliśmy kierowani przez megafon, za pomocą którego instruktorzy wywoływali nasze numery i dawali informację, w którą stronę powinniśmy skręcać. W praktyce na takiej wysokości ciężko było zrozumieć jaki numer skoczka i jaki kierunek mieli na myśli, więc większość kierowała się wedle własnego uznania. Aby poprawnie wylądować należało zgiąć kolana, ustawić płasko buty, a wzrok skierować w kierunku horyzontu. Po wylądowaniu zwinęliśmy swoje spadochrony i udaliśmy się do siedziby klubu. Po powrocie odhaczyliśmy swoje nazwisko na liście, zdaliśmy sprzęt, uzyskaliśmy certyfikat skoku i zrobiliśmy sobie zdjęcie. Pod koniec odbywa się coś na zasadzie chrztu skoczka. Okazało się, że w cenie był również fotograf, dzięki któremu mamy wiele pamiątkowych zdjęć z tamtego wieczoru.

Spodobał Ci się artykuł?

Zostaw komentarz