Skip to content Skip to sidebar Skip to footer

Spis treści

Krościenko (granica)

Nasza przygoda ze wschodnim sąsiadem zaczęła się 4 lipca 2017 (zobacz film powyżej od początku). Na Ukrainę chcieliśmy się dostać autostopem (wraz z Michałem i Wiktorem, Patrycja dojechała parę dni później autobusem), a miastem docelowym był Lwów. W tym celu zostaliśmy podwiezieni z Polańczyka (czytaj wcześniejszy post o Bieszczadach) na granicę w Krościenku. Jest tam stosunkowo niewielki ruch, zatem krótszy czas oczekiwania na kontrolę, ale też mniejsza szansa na złapanie stopa. Na miejscu podeszła do nas straż graniczna. Zapytali o paszporty i o to co zamierzamy.  Stwierdzili, że nie mamy właściwie szansy złapać w tym miejscu stopa i generalnie nie jest to bezpieczne rozwiązanie. Ostrzegali nas, abyśmy uważali na pieniądze i za bardzo nie obnosili się z drogimi rzeczami. Ostatecznie po kilkunastu minutach podjechało do nas dwóch Ukraińców, którzy byli gotowi zabrać nas do najbliższej „większej” miejscowości – Sambor. Zaznaczyli również, że przeprawa przez granicę zajmie trochę dłużej. Dlaczego? Przeczytaj ciekawostkę poniżej.

Ukraińcy chcieli załatwić sobie zwrot podatku za kupiony w Polsce sprzęt elektroniczny – lodówkę i mikrofalówkę, dlatego musieli zostać poddani dodatkowej kontroli. Pomimo tego, że przelicznik walutowy jest dla nich bardzo niekorzystny, wciąż bardziej opłaca im się kupować elektronikę w Polsce niż u siebie (na Ukrainie większość takiego sprzętu i tak sprowadza się z Polski, a w ten sposób omijają cło). Ruch był na tyle niewielki, że czekaliśmy może pół godziny dłużej.

Sambor

Przejechaliśmy około 50 km. Wspomnienia z pierwszych minut pobytu na Ukrainie to tragiczne drogi, wspaniałe krajobrazy i cerkwie, polskie napisy na budynkach zaraz za granicą i wiszące w różnych miejscach flagi UPA. Parę dni później dowiedzieliśmy się, że jest to dosyć specyficzny region Ukrainy Zachodniej. Sambor jest większą miejscowością pośrodku niczego. Jego mieszkańcy nie są zbyt przyjaźni – tak twierdził Ukrainiec, z którym rozmawialiśmy.

Podczas próby przedostania się z miasta na wylotówkę, niejednokrotnie informowano nas gdzie znajdują się przystanki autobusowe z azymutem na Lwów. Tubylcy niezbyt pojmowali ideę autostopu. Po mniej więcej pół godziny oczekiwania pewien mężczyzna zabrał nas pod sam apartament we Lwowie (około 75 km).

Lwów

W momencie wjazdu do Lwowa, spadły olbrzymie opady deszczu. Tym bardziej cieszyliśmy się, że mogliśmy rozgościć się w swoim wspaniałym i niezbyt drogim apartamencie. Więcej informacji poniżej lub na filmie powyżej (od 0:52).

Adres: Leontovycha 3, Lviv, 79000, Ukraina (blisko Opery Lwowskiej). Aktualnie jednak nie znajduje się on w ofercie Booking.com.

Ilość noclegów: 5 (04-09.07.2017) Koszt na jedną noc: UAH 815 (113 zł) Koszt za osobę za nocleg (4 osoby): UAH 204 (28 zł)

Wyposażenie: prywatna łazienka • balkon • taras • prysznic • kuchnia • pralka • toaleta • drewniana podłoga lub parkiet • ręczniki • pościel • środki czystości • telewizor • lodówka • sprzęt do prasowania • żelazko • kuchenka mikrofalowa • ogrzewanie • telewizor z płaskim ekranem • suszarka do włosów • przybory kuchenne • aneks kuchenny • czajnik elektryczny • kanały kablowe • szafa lub garderoba • płyta kuchenna • stół • wieszak na ubrania • łóżko polowe • suszarka na ubrania • papier toaletowy

Ciekawostka: blok pochodził z czasów “polskich”. Chociażby na skrzynce do listów i gazet widniał polski napis:Polska skrzynka na listy we lwowskim bloku Polska skrzynka na listy we lwowskim bloku

Następnego dnia zwiedziliśmy centrum miasta (m.in. Opera Lwowska, pomnik Adama Mickiewicza, starówka, targ starych rzeczy). Zobacz na filmie powyżej od 1:24. W tym czasie odkryliśmy też wspaniały i tani bar (informacja poniżej).

Adres: 11 Strzelców Siczowych, Lwów, Obwód lwowski (Street View – kliknij)

Mam nadzieję, że lokal jeszcze funkcjonuje (nigdy nie mieli strony internetowej). Za kilkanaście złotych można było zamówić pizzę, piwo i duży kawałek ciasta. Ciężko było się dogadać po angielsku, ale mając Wiktora, który znał podstawy rosyjskiego, jakoś daliśmy radę. Chodziliśmy tam regularnie. Można powiedzieć, że byliśmy stałymi klientami. Z miejscem wiąże się również zabawna historia. Podczas jednego razu pewien Ukrainiec podszedł do Michała i zabrał mu z talerza ciasto, które zaledwie dwoma ruchami wpakował ręką do buzi. Zdezorientowany Michał nie wiedział nawet jak się zachować.  Pod spodem znajdziecie zdjęcia i zaznaczone miejsce na mapie.

Bistro Lwów
Z Piotrkiem i Lvem!
Bistro Lwów
A tu dodatkowo z obsługą
Cmentarz Orląt Lwowskich

Trzeciego dnia zwiedziliśmy już znacznie więcej – m.in. Cmentarz Łyczakowski, który jest miejscem pochówku wielu zasłużonych osób dla Polski i Ukrainy. Zobacz na filmie powyżej od 2:52. Na jego terenie znajduje się szczególnie ważny dla Polaków, Cmentarz Orląt Lwowskich, upamiętniający Obrońców Lwowa. Z drugiej strony nie zabrakło też nagrobków chociażby żołnierzy Ukraińskiej Armii Narodowej, która walczyła dla III Rzeszy. Dojechaliśmy tam taksówką, która była bardzo tania. Wejście kosztowało nas niewiele. Jednak od 2017 ceny regularnie rosną w górę, więc należałoby sprawdzić jaka jest aktualna. Ponoć od 2020 roku cena wejścia osoby dorosłej to 50 UAH, a studentów i dzieci 40 UAH.

Szewczenkowski Gaj

Odwiedziliśmy również Szewczenkowski gaj. Jest to Muzeum architektury ludowej i życia codziennego we Lwowie. Muzeum posiada sprzęty domowe i przedmioty sztuki ludowej pochodzące z końca XIX / początku XX stulecia. Niektóre budynki zostały nawet przeniesione z Polski. Zobacz na filmie powyżej od 3:53.

Wysoki Zamek

Oprócz wspomnianych atrakcji, udaliśmy się również na „Wysoki Zamek”, będący wzgórzem, na którym od XIV do XVIII wieku stał gotycki zamek królewski. Znajduje się na nim Kopiec Unii Lubelskiej. Jego szczyt mieści się na wysokości 413 m n.p.m. i można z niego jednocześnie podziwiać panoramę miasta. Zobacz film powyżej od 0:20.

Dom Legend

Odwiedziliśmy także „Dom Legend” – lokal gastronomiczny mieszczący się w całej kamienicy. Był to jeden z najbardziej rozpoznawalnych punktów we Lwowie. Mieścił się on na kilku piętrach i posiadał wiele sal. Każda z nich została wystrojona w motywie jakiejś legendy. Można było wejść tam na dach, do którego prowadzą kręte schody. Tam czekało nas kilka atrakcji –m.in. trabant, wejście drabinką na komin i pomnik kominiarza – można próbować trafić monetą do jego kapelusza. Niestety nikomu z nas się to nie udało. Ponoć raz na jakiś czas legendy w tym miejscu „ożywają”. Nie mieliśmy okazji być tego świadkiem, więc nie wiemy dokładnie czym objawia się ta atrakcja. Zobacz film powyżej od 1:46. Piszę w czasie przeszłym, gdyż z tego co czytam w internecie, obiekt został zamknięty, a szkoda…

Kontrowersyjny bar banderowców w sercu Lwowa

Nasz ostatni dzień we Lwowie skończyliśmy w Kryjówce. Lokal jest kontrowersyjny z racji wystroju nawiązującego do tematyki UPA. Przy wejściu przeważnie jest kolejka oczekujących. Trzeba podać hasło, każdy jest pytany o kraj pochodzenia, o obecność Rosjan wśród nas, a następnie każdy z nas dostaje mega smaczny darmowy szot z cynamonem, nazywany „trutką dla Moskala”. „Strażnik” pyta przez krótkofalówkę o dostępność miejsc, a następnie kieruje nas do odpowiedniego stołu. W środku można było zobaczyć archiwalne zdjęcia, atrapę broni i inne wojskowe ozdoby. Leciała „klimatyczna” muzyka i słychać było nawet odgłosy broni. Na zewnątrz znajdowało się a’la centrum dowodzenia, a na dachu działko przeciwlotnicze, z możliwością zmiany położenia w pionie i w poziomie. Warto wspomnieć, że znaczna część Ukraińców nie kojarzy banderowców z Polskim Narodem, a jedynie z żołnierzami walczącymi za ojczyznę.

Kryjówka Lwów - centrum dowodzenia

Pozostałe lokale we Lwowie

Adres: Valova St, 31, Lviv, Lviv Oblast, Ukraina, 79000

Skorzystaliśmy tam z dwóch atrakcji. Jedną atrakcją był typowy Escape Room, konkretnie scenariusz Insidious (wtedy nazywał się Astral Quest), w którym naszym zadaniem było powrócenie do swojego ciała, które było w śpiączce po wypadku samochodowym. Mieliśmy na to 60 minut. W tym celu musieliśmy rozwiązać szereg zagadek. Niestety nie udało nam się. Czasem nawet jeżeli obraliśmy dobrą strategię, to ciężko było wykonać nasz pomysł. Za grupę 4-osobową zapłaciliśmy łącznie 500 UAH.

Przychodząc na 11:30 dowiedzieliśmy się, że to był tzw. czas “Happy Hours” i mogliśmy skorzystać z innej atrakcji za połowę ceny. Było to przejście przez wiele ciemnych pomieszczeń, w których znajdowali się aktorzy mający na celu nas nastraszyć (horror house). Było w porządku, ale w Polsce doświadczyłem ciekawszych scenariuszy. Widzę jednak, że od 2017 roku poszerzyli swoją ofertę, więc przy następnej okazji chętnie sprawdzę jak to teraz wygląda.

Insomnia - The Hounted House Lwów
Insomnia – The Hounted House Lwów

Kliknij tutaj, aby wejść na stronę internetową organizatora. Są tam informacje o aktualnych scenariuszach i cenach.

Adres: Kryva Lypa Passage, 7, Lviv, Lviv Oblast, Ukraina, 79000

Opis: Tutaj litrowe piwa były mniej więcej za 5 zł i pizza też kilkanaście max. Byliśmy tam ze dwa – trzy razy. Smacznie i zacnie!

Pizzeria Pinokkio LwówPizzeria Pinokkio

Adres: Svobody Ave, 22, Lviv, Lviv Oblast, Ukraina, 79008

Strona Internetowa: https://www.da-vinci.lviv.ua/en/menu-2/

Krótki opis: Dobra szisza,  stosunkowo drogie piwo

Adres: Brativ Rohatyntsiv St, 27, Lviv, Lviv Oblast, Ukraina, 79000

Krótki opis: poszliśmy tam ze względu na muzykę, mieli również sziszę. Pozytywne miejsce i jego goście także.

Mapa atrakcji

Ciekawostki

  • Powiedzenie „Rosja to inny stan umysłu” odnosi się poniekąd także do Ukrainy (choć niektórych takie porównanie mogłoby obrazić). Niejednokrotnie byliśmy częstowani wódką (nawet w sklepie), a ludzi w będacych nie w stanie można spotkać wszędzie – np. w busach lub taksówkach, więc nikogo to nie rusza. Ukraińca nie zdziwi również zimna woda w hostelu lub dziura w dachu marszrutki. Większośc nie zwraca na to uwagi – uważa, że to normalne.
  • Stereotyp dziurawych dróg niestety się sprawdza. Nie wiem czy chciałbym po takich drogach jeździć własnym samochodem.
  • Wiele jeżdżących po ukraińskich drogach samochodów posiada rejestracje zagraniczne. Wiąże się to bezpośrednio z dużymi stawkami celnymi na ukraińskie samochody. Posiadanie zagranicznego samochodu kosztuje obecnie dwa razy mniej. Takim autem raz na dwa miesiące należy wyjechać za granicę Ukrainy, ale jak widać większości to nie odstrasza. Desperacja Ukraińców jest tak duża, że podwożący nas mężczyzna z Bla Bla Caru próbował namówić kolegę na zawarcie pewnego układu. Miałby on w Polsce zarejestrować na siebie samochód tegoż właśnie Ukraińca.
  • Stereotyp nielubianych przez Ukraińców Polaków raczej się nie sprawdza. Nieustannie mówi się o konflikcie narodów, w rzeczywistości zdecydowania większość była dla nas życzliwa i próbowała nawet rozmawiać po polsku.
  • Polska jako kraj dobrobytu” – takie właśnie miało się wrażenie słuchając wypowiedzi miejscowych. W ich oczach jest to kraj nowoczesny, rozwinięty gospodarczo z wieloma perspektywami. W końcu Polska jest członkiem Unii Europejskiej, a Ukraina choć bardzo by chciała (a przynajmniej znaczna część obywateli), nie ma na to szans. Według ich opinii Polacy mają godne zarobki, oraz warunki życia. Cóż za ironia losu – niejeden Polak narzeka na sytuację w kraju.
  • Marszrutki to według nas część Ukrainskiej kultury. Są przestarzałe, dziurawe, uszkodzone, ale trudno się dziwić – na takie drogi strach inwestować w nowoczesne autobusy. Wyglądają jak małe pudełka, ale kierowca zawsze zabiera więcej pasażerów niż może pomieścić. Jeśli drzwi się nie domkną – to żaden problem. BHP? Sanepid? Czy coś takiego tam jest? 

Informacje praktyczne:

  • Nie warto zwracać uwagi na rozkład jazdy marszrutek (taksówka zbiorowa). Niekoniecznie należy wsiadać na przystanku, bowiem kierowca zatrzymuje się także na tzw.  machanie ręki.
  • Autostop działa bardzo dobrze, Ukraińcy są bardzo mili i uczynni. Wielu z nich nie rozmawia po angielsku, co nie stanowi żadnego problemu. Język polski i ukraiński są tak do siebie podobne, że można się wszędzie dogadać.
    Autostop na Ukrainie w 4 osoby
    Udawało nam się złapać stopa nawet w 4 osoby
  • Jest bardzo tanio. Za kilkanaście złotych można zjeść fajny obiad – przeczytaj informację, którą napisaliśmy o Bistro Barze, w którym stołowaliśmy się przez cztery dni. Podczas jednego razu pewien Ukrainiec podszedł do Michała i zabrał mu z talerza ciasto, które zaledwie dwoma ruchami wpakował ręką do buzi :D.
  • Jazda Marszrutkami to prawdziwe wyzwanie. Zazwyczaj są tak zatłoczone, że drzwi się nie domykają. W tym tłoku nie ma opcji kupienia i skasowania biletu, dlatego pieniądze za bilet docierają do kierowcy za pomocą pasażerów, którzy je między sobą podają.
    Pełny autobus we Lwowie
    Pełny autobus we Lwowie
  • Z Polski nie warto jechać busem, gdyż przekraczanie granicy może trwać minimum kilka godzin. Dodatkowo jest niekomfortowo – busy są maksymalnie wypchane, a większość Ukraińców jako bagaż podręczny zabiera wielkie torby z jedzeniem i niewiadomo czym jeszcze. Lot natomiast jest szybki, komfortowy i bezproblemowy.

Podsumowanie

Poruszając się po Ukrainie autostopem można zobaczyć jej prawdziwe oblicze. W dużych miastach bieda i zacofanie Ukrainy są jakby „przykryte”, choć wygląd niektórych bloków oraz jeżdżące Marszrutki niewątpliwie nie pozwolą nam zapomnieć o okresie „komuny”. W kraju od wielu lat nic się nie zmienia. Większość mieszkańców wiosek mieszka w karygodnych warunkach, a rozmawiając z mieszkańcami możemy usłyszeć, jak źle czują się we własnym państwie. Wpływa na to zarówno konflikt rosyjsko-ukraiński, jak i ogólne złe warunki życia.

Spodobał Ci się artykuł?

Zostaw komentarz